Jeśli determinizm technologiczny jest niebezpieczny, to jest też jego przeciwieństwo: nijaka odmowa dostrzeżenia, że pewne technologie, z samej swojej konstytucji, z większym prawdopodobieństwem przyniosą określone skutki społeczne i polityczne niż inne technologie, gdy zostaną osadzone w umożliwiających środowiskach. W rzeczywistości nie ma bardziej banalnego, dwuznacznego i głęboko mylącego nieporozumienia niż „technologia jest neutralna”. Często słyszymy, że wszystko zależy od tego, jak zdecyduje się użyć danego narzędzia: nożem można kogoś zabić, ale można nim też wyrzeźbić drewno. Neutralność technologii jest głęboko zakorzenionym tematem w intelektualnej historii cywilizacji zachodniej. Boccaccio poruszył kilka interesujących pytań na ten temat w The Decameron w połowie XIV wieku. „Kto nie wie, czym jest dobre wino dla zdrowych. . . a jak niebezpieczne dla chorych? Czy mamy zatem powiedzieć, że wino jest złe tylko dlatego, że szkodzi gorączkującym? … Broń chroni dobro tych, którzy pragną żyć w pokoju; Niemniej jednak; często przelewają krew, nie przez jakiekolwiek zło, które im towarzyszy, ale przez niegodziwość ludzi, którzy używają ich do niegodnych celów ”. Neutralność Internetu jest często przywoływana również w kontekście demokratyzacji. „Technologia jest jedynie narzędziem, otwartym zarówno na szlachetne, jak i nikczemne cele. Tak jak radio i telewizja mogą być nośnikami pluralizmu informacji i racjonalnej debaty, tak też mogą być przejęte przez reżimy totalitarne w celu fanatycznej mobilizacji i całkowitej kontroli państwa” – pisze Hoover Larry Diamond z instytucji. Mowa o neutralności wkradła się również do przemówienia Hillary Clinton o wolności w Internecie, kiedy zauważyła, że „tak jak stal może być używana do budowy szpitali lub karabinów maszynowych, a energia jądrowa może zasilać miasto lub je niszczyć, tak nowoczesne sieci informacyjne i technologie, które obsługują, można wykorzystać na dobre lub na złe ”. Najbardziej interesującą rzeczą w analogii Clintona między Internetem a energią jądrową jest to, że sugeruje ona, że potrzeba więcej, a nie mniej nadzoru i kontroli nad Internetem. Nikt nie opowiada się dokładnie za tym, aby elektrownie jądrowe były eksploatowane tak, jak sobie tego życzą ich właściciele; pojęcie „wolności nuklearnej” jako środka wyzwolenia świata brzmi raczej absurdalnie. Projektanci produktów lubią myśleć o narzędziach jako o pewnych postrzeganych cechach. Zwykle nazywane „afordancjami” cechy te sugerują – a nie dyktują – w jaki sposób narzędzia mają być używane. Fotel może mieć afordancję do siedzenia, ale może też mieć afordancję do wybicia szyby; wszystko zależy od tego, kto patrzy i dlaczego. Fakt, że dana technologia ma wiele afordancji i jest otwarta na wiele zastosowań, nie wyklucza jednak potrzeby dokładnego zbadania jej konstytucji etycznej, porównania skutków jej społecznie korzystnych zastosowań z efektami społecznie szkodliwych zastosowań, oszacowania, które zastosowania są najprawdopodobniej przeważy, a na koniec zdecyduj, czy należy ustanowić jakiekolwiek łagodzące prawa i polityki, aby wzmocnić lub osłabić niektóre z następczych skutków. Na papierze technologia jądrowa jest piękna, złożona, bezpieczna i genialnie zaprojektowana; w rzeczywistości ma jedną osobliwą * afordancję ”, na którą większość społeczeństw nie może sobie pozwolić, a przynajmniej nie mogą sobie na nią pozwolić bez znaczących zabezpieczeń. Podobnie, powodem, dla którego większość szkół zabrania swoim uczniom noszenia noży, jest to, że takie zachowanie może prowadzić do rozlewu krwi. To, że nie wiemy, jak dokładnie noże będą używane w rękach młodych ludzi w każdej konkretnej sytuacji, nie jest wystarczająco mocnym powodem, aby im na to pozwolić; z drugiej strony wiedza o tym, jak można je nadużywać, nawet jeśli ryzyko nadużycia jest niewielkie, dostarcza nam wystarczających informacji, aby opracować ograniczającą politykę. Dlatego większość społeczeństw chce uniknąć niektórych afordancji noży (takich jak ich zdolność do ranienia ludzi) w pewnych kontekstach (takich jak szkoły). Główny problem z tezą „technologia jest neutralna”, dlatego jest jego zupełną bezużytecznością dla celów kształtowania polityki. Może stanowić przydatny punkt wyjścia dla niektórych prac akademickich w zakresie projektowania, ale po prostu nie zapewnia żadnych podstaw do rozsądnego kształtowania polityki, które często polega na znalezieniu właściwej równowagi między konkurencyjnymi towarami w określonych kontekstach. Jeśli technologia jest neutralna, a jej skutki społeczne są niepoznawalne – wszystko zależy od tego, kto jej używa i kiedy – wydaje się, że decydenci i obywatele mogą niewiele zrobić, aby ją kontrolować. Niewłaściwe użycie niektórych prostych technologii jest jednak tak powszechne i łatwe do uchwycenia, że ich niepożądane w niektórych kontekstach są oczywiste; Trudno sobie wyobrazić, by ktoś na spotkaniu PTA twierdził, że noże są jedynie narzędziami, otwartymi zarówno na szlachetne, jak i nikczemne konteksty. Ale jeśli chodzi o bardziej złożone technologie – a zwłaszcza Internet, z jego mnóstwem zastosowań – ich warunkowa niechęć staje się znacznie mniej oczywista, z wyjątkiem być może bardzo wrażliwych kwestii (np. Dzieci uzyskujące dostęp do pornografii internetowej). Pogląd, że technologia jest neutralna, pozostawia decydentom niewiele do zrobienia poza analizą sił społecznych związanych z technologiami, a nie samych technologii. Ktoś mógłby powiedzieć, że jeśli chodzi o kooptację Internetu przez represyjne reżimy, nie należy winić internetu, a jedynie dyktatorów. To też nie jest odpowiedzialny pogląd. Nawet ci, którzy twierdzą, że logika technologii jest plastyczna przez logikę społeczeństwa, które ją przyjmuje, nie proponują zaprzestania zwracania uwagi na tę pierwszą. Irańska policja może bez końca monitorować serwisy społecznościowe, ale łatwo wyobrazić sobie świat, w którym Facebook zapewnia lepszą ochronę danych swoim użytkownikom, przez co policja może mieć trudniej dowiedzieć się więcej o Irańczykach na Facebooku. Podobnie łatwo jest wyobrazić sobie świat, w którym Facebook nie zmienia ilości danych użytkowników, które ujawnia publicznie, bez uprzedniego uzyskania od użytkownika wyraźnej zgody. Można więc wierzyć, że reżimy autorytarne nadal będą zagorzałymi użytkownikami internetu, ale można im to utrudnić. Dalszą drogą jest jasne zbadanie zarówno logiki technologii, jak i logiki społeczeństwa, które ją przyjmuje; w żadnym wypadku nie powinniśmy dawać technologiom – bez względu na to, czy jest to internet, czy telefony komórkowe – darmowego przejścia do etyki. Zbyt często projektowanie technologii po prostu ukrywa ideologie i programy polityczne ich twórców. Już samo to jest wystarczającym powodem, by zwrócić większą uwagę na to, komu najprawdopodobniej odniesie korzyść i komu zaszkodzi. To, że technologie mogą nie osiągnąć celów zamierzonych przez ich zwolenników, nie powinno nas odciągać od analizy celowości tych pierwotnych planów. Internet nie jest wyjątkiem. Etos mieszania Web 2.0, w którym nowe aplikacje można łatwo zbudować ze starych, jest po prostu kolejnym dowodem na to, że Internet wyróżnia się w generowaniu afordancji. Nic w tym nie wskazuje, że wszystkie takie afordancje sprzyjałyby demokratyzacji. Każdy z nich należy oceniać na własnych warunkach, a nie wrzucać go do jakiejś mitycznej „neutralności narzędziowej”. Zamiast tego powinniśmy dokładnie zbadać, które z nowo utworzonych afordancji prawdopodobnie będą miały cechy wzmacniające demokrację, a które mogą mieć właściwości tłumiące demokrację. Dopiero wtedy będziemy mogli wiedzieć, które afordancje musimy wspierać, a które potrzebujemy liczyć. Nieuniknione jest, że w wielu kontekstach niektóre afordancje w sieci, takie jak możliwość zachowania anonimowości podczas publikowania poufnych informacji, mogą być interpretowane w obie strony, na przykład pozytywnie jako sposób na uniknięcie rządowej cenzury, ale także negatywnie jako sposób na tworzenie skutecznej propagandy lub przeprowadzanie cyberataków. Nigdy nie będzie łatwego rozwiązania takich kłopotów. Ale jest to również rodzaj złożonej kwestii, która zamiast być przemilczana lub uznawana za niezmienną, powinna zostać rozwiązana w drodze demokratycznej debaty. Demokracje cały czas napotykają takie problemy. Jednak niezaprzeczalne wydaje się to, że odmawianie choćby myślenia w kategoriach afordancji i zamiast tego postulowanie „neutralności narzędziowej” nie jest szczególnie skutecznym sposobem na powstrzymanie niektórych nadużyć technologii.