https://szkolazpieklarodem.pl/
Muzułmanie są obecnie dość zaskoczeni, jeśli chodzi o uporządkowanie swoich stosunków z resztą świata. Z jednej strony kraje muzułmańskie sprzymierzą się z interesami Zachodu, otworzą swoje rynki na handel międzynarodowy i staną się cenionymi partnerami handlowymi. Z drugiej strony, kiedy pojawia się ktoś taki jak Saddam Husajn, nagle okazuje się, że jest potworem i zabójcą. Rzeczywiście, liczba incydentów antymuzułmańskich podczas wojny w Zatoce Perskiej wzrosła w całej Ameryce, kiedy meczety były niszczone , a zwykli muzułmanie byli wyśmiewani i wyśmiewani na ulicach. Pamiętajcie, że ci ludzie byli obywatelami amerykańskimi, którzy nie mieli nic wspólnego z reżimem irackim i tym, co zrobił podczas inwazji na Kuwejt. Co więcej, muzułmanie w Ameryce byli niemal całkowicie jednomyślni w swoim potępieniu inwazji. Co najwyżej chcieli, aby wojna szybko się zakończyła, ponieważ niewinni cywile w Iraku zostali skrzywdzeni w wyniku intensywnych nalotów bombowych, które zdawały się coraz częściej uderzać w cele niemilitarne. Koalicja narodów, którą zebrał ówczesny prezydent George H. Bush, aby wyprzeć Irakijczyków, obejmowała kilkanaście narodów muzułmańskich, które dostarczyły ludzi i sprzęt do wysiłku wojennego. Tylko jeden naród muzułmański, Jordania, nie wyraził swojej dezaprobaty i wstrzymał się od głosu w obawie przed odwetem ze strony Iraku. (Irak jest sąsiadem Jordanii). Jednak przez cały ten konflikt, mimo że świat muzułmański przyłączył się do walki po stronie amerykańskiej, zachodnim mediom nie udało się odpowiednio zidentyfikować muzułmanów jako sojuszników Zachodu. Zamiast tego muzułmanów przedstawiano czasami jako zwolenników Saddama Husajna po prostu z powodu kilku dobrze transmitowanych w telewizji antyamerykańskich protestów w Palestynie i Jordanii, a amerykańska opinia publiczna mogła odnieść błędne wrażenie, że wojna w Zatoce Perskiej była wojną między Zachód i Arabowie (czytaj: islam). Tak postrzegało tę sytuację wielu muzułmanów, a dramatyczny wzrost fanatyzmu religijnego i przemocy wobec muzułmanów i instytucji islamskich na Zachodzie zdawał się potwierdzać ten punkt widzenia. Rzeczywiście, podczas gdy wiele meczetów organizowało zbiórki pieniędzy na wsparcie Kuwejtu lub wsparcie irackich grup rebeliantów skierowanych przeciw Saddamowi, muzułmanie czuli się jak podejrzana piąta kolumna, gotowa w ciągu sekundy zdradzić Amerykę – poprzez wandalizm niektórych ich ośrodków religijnych i nękanie na ulicach, w szkołach i miejscach pracy. Dlatego muzułmanie często zadają pytanie: co to znaczy, że muzułmanie, którzy są obywatelami amerykańskimi, wyglądają na wrogów z powodu działań kilku osób w odległych miejscach? Ten sposób rozumowania nie różni się od tego, jak czuli się Amerykanie pochodzenia japońskiego podczas II wojny światowej, kiedy zostali zatrzymani i przetrzymywani ze względów „bezpieczeństwa”. Hipokryzja i rasizm były wówczas oczywiste, a muzułmanie mieli poczucie, że są obecną „obcą” grupą cierpiącą z powodu dezinformacji, histerii, stereotypów i zbiorowych osądów. Hollywood również nie pomogło rozwiać tych błędnych poglądów. Filmy takie jak Nie bez mojej córki, Prawdziwe kłamstwa, Oblężenie i Delta Force pokazały muzułmanów jako bijących żony, rzucających bomby i śniadych imigrantów, którym nie można ufać. Karykatury islamu i muzułmanów są głównym tematem amerykańskiej telewizji, a rodzaje obelg i zadziorów rzucanych pod ich adresem wywołałyby krzyki protestu i marsze na ulicach, gdyby były skierowane dzisiaj do Afroamerykanów, Żydów i Latynosów, tak jak miało to miejsce w przeszłość. Jednak muzułmanie nie zorganizowali jeszcze skutecznego, ogólnokrajowego ruchu antydyskryminacyjnego, który skorygowałby takie stereotypy i oczernianie. W ostatnich latach utworzono kilka organizacji, takich jak Rada ds. Stosunków Amerykańsko-Islamskich (CAIR) i Arabsko-Amerykańska Liga Przeciwko Zniesławieniom, które poczyniły pewne postępy, wpływając na sposób, w jaki wiele organizacji informacyjnych donosi o islamie i społeczności muzułmańskiej w Ameryce . Jednak pozostaje jeszcze długa droga, zanim islam i muzułmanie osiągną w mediach społecznościowych ten sam poziom wrażliwości, jaki charakteryzują inne grupy religijne i rasowe. Grace Halsell, była autorka przemówień prezydenta USA Lyndona Bainesa Johnsona, napisała w 1994 r., że
Wyrażenia takie jak muzułmański bojownik i islamski terrorysta pojawiają się w amerykańskich mediach tak często, jakby procesory tekstu były zaprogramowane tak, aby generowały tylko takie pary. Muzułmanie, których liczba wynosi obecnie około miliarda, są świadomi tego stereotypu. Czy ci muzułmanie dostrzegają dwulicowość w polityce USA na Bliskim Wschodzie? Czy dostrzegają, że Stany Zjednoczone i Europa dokonują tej samej stereotypowej oceny wszystkich muzułmanów na całym świecie? Jeśli nie postrzegają muzułmanów jako autentycznych istot ludzkich, czy uznają ich za zbędnych? Czy dlatego – pytają – Amerykanie i Zachód tak łatwo mogą przymknąć oko na ludobójstwo muzułmanów w Europie?
Jednakże niemal niemożliwe byłoby dla mnie wyrażenie słowami frustracji, jaką odczuwali muzułmańscy Amerykanie w swoich wysiłkach zmierzających do obalenia wielu form stereotypów skierowanych przeciwko ich religii i społecznościom. Wystarczy jednak powiedzieć, że wielu muzułmanów ma poczucie, że zostali potraktowani niesprawiedliwie przez media, przemysł rozrywkowy i establishment polityczny. Gdy muzułmanie zyskają większe poczucie uczestnictwa we współczesnym tyglu idei i gdy coraz więcej ludzi poczuje się coraz lepiej w towarzystwie swoich muzułmańskich sąsiadów, zdając sobie sprawę, że nie różnią się tak bardzo, jak myśleli, będzie można poczynić prawdziwy postęp w kierunku przełamywania barier. Do tego czasu muzułmanie z niepokojem obserwują każdą falę dezinformacji napływającą do kraju na ekranach telewizyjnych i stronach gazet tego skądinąd tolerancyjnego narodu. W ciągu ostatnich pięciu dekad muzułmanie migrowali masowo na Zachód z tych samych powodów, dla których migrują inni ludzie: szansy na zamożniejsze życie ekonomiczne dla siebie i swoich rodzin. Ten ruch muzułmanów do dzielnic Ameryki Północnej dał mieszkańcom Zachodu szansę na kontakt z muzułmanami i bezpośrednie uczenie się od nich o ich wartościach i przekonaniach. Ta szansa jest jedną z wielu korzyści, jakie daje nam obecny czas. Kiedy twoje dzieci spotykają dzieci muzułmańskie, odkrywają, że muzułmanie nie różnią się zbytnio od nich samych. W miarę jak meczety zaczynają zajmować swoje miejsce obok kościołów i synagog w krajobrazie Zachodu, szansa na wypełnienie jednej z ostatnich wielkich istniejących luk kulturowych staje się możliwa.
„Mam nadzieję, że w następnym stuleciu uporamy się z naszą bezdenną ignorancją na temat świata muzułmańskiego. Muzułmanie to nie banda wariatów i wariatów. To przyzwoici, błyskotliwi, utalentowani ludzie, posiadający wielką cywilizację i własne tradycje, w tym także prawne. Amerykanie nic o nich nie wiedzą. Są ludzie w tej części świata, z którymi po prostu nie mamy kontaktu. To wielkie wyzwanie na następne stulecie.” – Sędzia Sądu Najwyższego Anthony Kennedy, grudzień 1999 r