Nie tylko tekst jest łatwiejszy do wyszukiwania, porządkowania i działania; materiał wideo również zmierza w tym kierunku, torując drogę dla jeszcze większego nadzoru wideo. To wyjaśnia, dlaczego chiński rząd wciąż instaluje kamery wideo w swoich najbardziej kłopotliwych miastach. Kamery takie nie tylko przypominają przechodniom o zamieszkiwanym przez nich panoptikonie, ale także dostarczają tajnej policji przydatnych wskazówek (w 2010 roku 47 000 kamer skanowało już Urumczi, stolicę niespokojnej chińskiej prowincji Sinciang, a według prognoz liczba ta wzrośnie do 60 tys. koniec roku). Taka rewolucja w monitoringu wideo nie odbyła się bez zaangażowania zachodnich partnerów. Naukowcom z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, finansowanym częściowo przez chiński rząd, udało się zbudować oprogramowanie monitorujące, które może automatycznie dodawać adnotacje i komentować to, co widzi, generując pliki tekstowe, które mogą później być przeszukiwane przez ludzi, eliminując potrzebę oglądać godziny materiału wideo w poszukiwaniu jednej konkretnej klatki. (Aby było to możliwe, naukowcy musieli zrekrutować dwudziestu absolwentów lokalnych uczelni artystycznych w Chinach, aby opatrzyć adnotacje i sklasyfikować bibliotekę zawierającą ponad dwa miliony obrazów). treści generowane przez kamery monitorujące mogą być indeksowane i przeszukiwane, można kontynuować instalowanie nowych kamer monitorujących. Ale w miarę jak oszałamiające tempo innowacji w analizie danych rozszerza zakres tego, co jest możliwe, nadzór może stać się również bardziej wyrafinowany, przyjmując wiele nowych funkcji, które wydawały się science fiction tylko w nie tak odległej przeszłości. Nadzór cyfrowy może zyskać znaczący impuls, ponieważ techniki rozpoznawania twarzy ulegną poprawie i pojawią się na rynku konsumenckim. Branża rozpoznawania twarzy jest tak lukratywna, że nawet giganci tacy jak Google nie mogą się powstrzymać przed wejściem do gry, odczuwając rosnącą presję ze strony mniejszych graczy, takich jak Face.com, popularne narzędzie, które pozwala użytkownikom znajdować i automatycznie dodawać adnotacje do unikalnych twarzy, które pojawiają się w całym ich kolekcje zdjęć. W 2009 Face.com uruchomił aplikację na Facebooku, która najpierw prosi użytkowników o zidentyfikowanie ich znajomego na Facebooku na zdjęciu, a następnie przeszukuje serwis społecznościowy w poszukiwaniu innych zdjęć, na których ten znajomy się pojawia. Na początku 2010 roku firma pochwaliła się, że zeskanowała 9 miliardów zdjęć i zidentyfikowała 52 miliony osób. To jest rodzaj produktywności, który wzbudziłby zazdrość w KGB. Jednym z oczywistych zastosowań technologii rozpoznawania twarzy byłoby umożliwienie władzom Iranu szybkiego poznania tożsamości osób fotografowanych podczas ulicznych protestów w Teheranie. Bo dlaczego irański rząd miałby podejmować kosztowne śledztwa, skoro mogą dopasować swoje komputery do zdjęć zrobionych podczas protestów – wiele z nich przez samych działaczy, którzy się na nich pojawili – z bardziej swobodnymi zdjęciami umieszczanymi na profilach społecznościowych przez tych samych aktywistów? To powiedziawszy, rządy i organy ścigania korzystały z technologii rozpoznawania twarzy przez jakiś czas, zanim stały się komercyjnie opłacalne. W przypadku Iranu najprawdopodobniej zdarzy się to, że szeroko dostępne technologie rozpoznawania twarzy wzmocnią pozycję różnych indywidualnych agentów, społecznie i politycznie konserwatywnych cyber-strażników, którzy nie pracują dla rządu, ale chcieliby pomóc jego sprawie. Tak jak hordy lojalnych Tajów przeglądają sieć w poszukiwaniu stron krytykujących monarchię lub hordy prorządowych Chińczyków szukających bardzo wrażliwych postów na blogach, hordy twardogłowych Irańczyków będą sprawdzać zdjęcia z protestów antyrządowych przeciwko tym ogromne komercyjne banki zdjęć, wypełnione zdjęciami i nazwiskami zebranymi z serwisów społecznościowych, które z pewnością pojawią się, nie zawsze legalnie, gdy technologia rozpoznawania twarzy wejdzie w pełni do głównego nurtu. Cyber-strażnicy mogą następnie nadal prześladować dysydentów, przeprowadzać ataki DDoS na ich blogi lub po prostu zgłaszać je władzom. Wyszukiwarki, które mogą znaleźć zdjęcia zawierające daną twarz w dowolnym miejscu w Internecie, również nie są daleko na horyzoncie. Na przykład APIR, ambitny projekt finansowany przez Unię Europejską, ma na celu stworzenie audiowizualnej wyszukiwarki, która najpierw automatycznie analizowałaby zdjęcie, wideo lub nagranie dźwiękowe; następnie wyodrębnij pewne cechy, aby je zidentyfikować; i wreszcie użyj tych unikalnych identyfikatorów do wyszukiwania podobnych treści w sieci. Pieśń antyrządowa nagrana z ulic Teheranu może wkrótce zostać rozbita na pojedyncze głosy, które z kolei można porównać do wszechświata wszystkich możliwych głosów, które istnieją w amatorskich filmach umieszczanych na YouTube. Lub rozważ Recognizr, najnowocześniejszą aplikację na smartfony opracowaną przez dwie szwedzkie firmy programistyczne, która umożliwia każdemu skierowanie telefonu komórkowego na nieznajomego i natychmiastowe zapytanie w Internecie o to, co wiadomo o tej osobie (lub, ściślej, o jej Twarz). Jego twórcy jako pierwsi wskazują na ogromne konsekwencje ich wynalazku dla prywatności, obiecując, że system ścisłej kontroli zostanie ostatecznie wbudowany. Niemniej jednak potrzeba skoku wiary, aby uwierzyć, że gdy dżin innowacji wyjdzie z butelki, żadne podobne nieuczciwe aplikacje nie będą dostępne do kupienia i pobrania gdzie indziej.