Prezydent Wenezueli Hugo Chavez był przez lata najmniej skłonną osobą na świecie do dołączenia do Twittera. Zwięzłość nie jest dokładnie jedną z jego zalet: w ciągu ostatnich dziesięciu lat Chavez spędził ponad 1500 godzin potępiając kapitalizm w swoim własnym programie telewizyjnym Alo Presidente. W audycji wyemitowanej w marcu 2010 r. Samozwańczy przywódca rewolucji boliwariańskiej zaatakował nawet Internet jako „okop bojowy” niosący „nurt spisku”; każdy, kto używał „Twittera, internetu [i] wiadomości tekstowych” do krytykowania swojego reżimu, angażował się w „terroryzm”. Chavez miał wiele powodów do niepokoju o Internet. Uwięziony sędzia zaczął używać Twittera do utrzymywania kontaktu z jej zwolennikami z więzienia, podczas gdy dyrektor opozycyjnej stacji telewizyjnej użył go do potępienia spisku mającego na celu usunięcie go. Wybuch Chaveza był czymś więcej niż retorycznym rozkwitem. Wygląda na to, że podobnie jak jego amerykańscy krytycy, również miał wrażenie, że Twitter był siłą napędową protestów w Iranie. Gdy wenezuelska opozycja zaczęła wykorzystywać Twittera do mobilizowania swoich zwolenników, Chavez zmienił zdanie. Pod koniec kwietnia 2010 r. Diosdado Cabello, szef wenezuelskiego organu nadzorującego komunikację i współpracownik bliski Chavezowi, ogłosił na swoim koncie na Twitterze, że jego szef ma dołączyć do witryny. „Towarzysze, @chavezcandanga zostało zarezerwowane, wkrótce będziemy mieć tam wiadomości od naszego Comandante”, napisał na Twitterze Cabello. (W języku hiszpańskim candanga oznacza „diabeł”, ale Wenezuelczycy używają tego terminu także do opisania kogoś niegrzecznego i dzikiego). W ciągu dwudziestu czterech godzin od zarejestrowania się na Twitterze Chavez miał 50 000 obserwujących, aw ciągu zaledwie miesiąca zyskał więcej ponad 500 000, co czyni go jednym z najpopularniejszych zagranicznych polityków na przeważnie anglojęzycznej stronie. Jego romans z technologią szybko rozszerzył się na inne urządzenia i platformy; w lipcu 2010 r. nawet szeroko chwalił „małe urządzenie ”(iPod), które dała mu córka. „Mam około 5000 piosenek” – chwalił się Chavez. „Jest malutki, pamiętam, że musiałem wcześniej chodzić z wieloma kasetami”. Rewolucja Boliwariańska zmieniała technologię na high-tech. Jak dotąd tweetujący Chavez, w przeciwieństwie do jego prawdziwego wojownika, był czarujący i uprzejmy. Odpowiadając na krytykę szesnastoletniej meksykańskiej dziewczyny, która oskarżyła go o bycie dyktatorem, Chavez odpowiedział dość grzecznie: „Cześć Mariana, prawda jest taka, że jestem antydyktatorem i kocham mój piękny Meksyk”. Kiedy wenezuelski użytkownik Twittera Desiree napisał na Twitterze, że podziwia Chaveza, ten ostatni odpowiedział: „Moja droga Desiree, przesyłam ci buziaka”. Chavez obiecał również, że przekona swojego kumpla Evo Moralesa, prezydenta Boliwii, do rozpoczęcia korzystania z Twittera. Wykorzystuje również Twittera do kreatywnych zastosowań; zaledwie trzy miesiące po założeniu konta w serwisie chwalił się, że otrzymał już blisko 288 tys. próśb o pomoc od obywateli. W lipcu 2010 roku Chavez trafił na międzynarodowe nagłówki gazet, tweetując o swoim donkiszotycznym dążeniu do ekshumacji szczątków swojego bohatera Simóna Bolívara, dziewiętnastowiecznego arystokraty, który wyzwolił większość Ameryki Łacińskiej spod panowania Hiszpanii. „Jakie wspaniałe chwile przeżyliśmy tej nocy! Powstań, Simón, bo nie czas umierać! ” napisał na Twitterze przywódcę Wenezueli. Tajemnica popularności Chaveza na Twitterze leży nie tylko w jego charyzmie, ale także w wykorzystaniu zasobów rządowych do wspierania jego krucjaty. Zaledwie kilka dni po dołączeniu do usługi Chavez rozwiał wszelkie złudzenia, że Twitter był dla niego drobnym i tymczasowym rozproszeniem. „Stworzyłem własną misję Chavezcandanga, aby odpowiadać na wiadomości, a nawet zamierzamy stworzyć fundusz na misję, aby zapewnić wiele rzeczy, których teraz brakuje i które są pilne” – powiedział Chavez w telewizyjnym posiedzeniu gabinetu. W tym celu obiecał przeznaczyć dwustu pracowników finansowanych ze środków publicznych, aby pomóc mu wygrać wojnę na Twitterze. Trzymając BlackBerry przed kamerą, Chavez powiedział swojej widowni telewizyjnej, że Twitter jest jego „tajną bronią” i odrzucił pomysł, że używa kapitalistycznego narzędzia. „Internet nie może być tylko dla burżuazji; to także walka ideologiczna – oświadczył Chavez, chwaląc się, że zyskuje dwieście nowych zwolenników na minutę.