Trzeba przyznać, że to podejście „kontroli przez rozrywkę” nie zadziała dla wszystkich w społeczeństwach autorytarnych; niektórzy ludzie mają już tyle urazy do swoich rządów, że zalewanie ich rozrywką nie zmieni ich zdania. Ponadto zachodnie rządy i fundacje zawsze znajdą sposób na upolitycznienie mieszkańców z zewnątrz, nawet jeśli wiąże się to z podsycaniem napięć etnicznych lub religijnych, co jest niezawodny sposób na wywołanie nienawiści w dobie YouTube. Tak więc, aby utrzymać władzę nad tymi, którzy zachowali zdolność samodzielnego myślenia, potrzebne będą orwellowskie elementy kontroli politycznej. Pomimo modeli redukcjonistycznych, które sprawiły, że wielu ludzi na Zachodzie wierzyło, że informacja może zniszczyć autorytaryzm, informacja odgrywa również kluczową rolę w propagandzie, cenzurze i inwigilacji, trzech głównych filarach autorytarnej kontroli w stylu Orwella. Internet nie zmienił składu tej „trójcy autorytaryzmu”, ale przyniósł znaczące zmiany w sposobie wykonywania każdej z tych trzech czynności. Zdecentralizowany charakter Internetu mógł znacznie utrudnić kompleksową cenzurę, ale mógł również uczynić propagandę bardziej skuteczną, ponieważ wiadomości rządowe mogą być teraz rozpowszechniane za pośrednictwem tajnych rządowych blogów. Możliwość taniego zaszyfrowania ich komunikacji online mogła zwiększyć bezpieczeństwo „profesjonalnych” aktywistów, ale rozprzestrzenianie się usług Web 2.0 – a zwłaszcza portali społecznościowych – stało się łatwiejsze do obserwacji. Chociaż na Zachodzie nic nie możemy zrobić w sprawie rosnącej atrakcyjności YouTube i lolcatów, rozrywka online ma pozostać ważną, choć pośrednią, bronią w autorytarnym arsenale – można zrobić coś z każdym z tych trzech autorytarnych filarów. Niebezpieczeństwo w tym miejscu polega oczywiście na tym, że zachodni przywódcy mogliby ponownie sformułować rozwiązania w bardzo dobrze znanych terminach zimnej wojny, gdzie domyślną reakcją na praktyki cenzury Związku Radzieckiego było opublikowanie jeszcze większej ilości informacji za pośrednictwem takich stacji jak Radio Free. Europa. To pragnienie, któremu należy się oprzeć. Strategia istnienia Radia Wolna Europa i innych podobnych usług nadawczych podczas zimnej wojny była stosunkowo prosta. Finansując więcej audycji radiowych, zachodni decydenci chcieli mieć pewność, że autorytarna propaganda zostanie zwalczona, jeśli nie osłabiona; system cenzury zostałby osłabiony; a w rezultacie więcej słuchaczy wątpi w główne przesłanki komunizmu. Dzięki technologiom takim jak radio stosunkowo łatwo było pojąć, w jaki sposób pewne nakłady wytwarzają określone wyjścia. Tak więc, gdy władze radzieckie zagłuszały stacje radiowe, Zachód zareagował zwiększeniem głośności – po części dlatego, że będąc odpowiedzialnym za całość programów, był przekonany, że ekspozycja na jego audycje przyniesie pożądany efekt upolitycznienia mas. Sowieci nie mogli po prostu odebrać zachodniego sygnału radiowego i użyć go do walki, ani też słuchacze nie mogli uniknąć programów politycznych i zdecydować się tylko na rozrywkę (jak już wspomniano, nie wszystkie zachodnie programy radiowe były polityczne, ale nawet programy lifestylowe miały zwykle na celu ujawnienie moralnego bankructwa systemu sowieckiego). W internecie nie ma takiej pewności; Zachód ma o wiele mniejszą władzę nad nim jako instrumentem niż w przypadku radia. Internet jest znacznie bardziej kapryśną technologią, wywołującą skutki uboczne, które mogą osłabić system propagandowy, ale wzmocnić siłę aparatu nadzoru lub, alternatywnie, pomóc w uniknięciu cenzury, ale tylko kosztem uczynienia opinii publicznej bardziej podatną na propagandę. Internet sprawił, że trzy filary informacyjne autorytaryzmu są ze sobą znacznie bardziej powiązane, więc zachodnie próby podważenia jednego z nich mogą zrujnować jego wysiłki, by zrobić coś z pozostałymi dwoma. Weźmy jeden przykład: chociaż zachęcanie wszystkich do gromadzenia się na portalach społecznościowych i blogach, aby uniknąć kontroli cenzorów, byłoby kuszące, byłoby to również dla osób odpowiedzialnych za nadzór i propagandę. Im więcej powiązań między aktywistami może zidentyfikować, tym lepiej dla rządu, podczas gdy im większe zaufanie mają użytkownicy do blogów i sieci społecznościowych, tym łatwiej jest używać tych sieci do promowania starannie ukrytych komunikatów rządowych i wzmacniania aparatu propagandowego. Jedynym sposobem uniknięcia bolesnych błędów i wzmocnienia autorytaryzmu w procesie promowania wolności w Internecie jest dokładne zbadanie, jak w erze Internetu zmieniły się strategie nadzoru, cenzury i propagandy.