Po powrocie z wizyty w Memfis Aleksander wyruszył do starożytnej oazy Siwah, która obejmowała ogromną wędrówkę przez pustynię. Podróż była niezwykle trudna – nawet dzisiaj podróż jest niesamowicie trudna, jeśli przejdziesz przez pustynię tak, jak zrobił to Aleksander. Powodem, dla którego Aleksander udał się do oazy, było skonsultowanie się ze słynną wyrocznią i rzekomo odkrycie, czy jest synem boga. Historia głosi, że wyrocznia zidentyfikowała go jako syna egipskiego boga Ammona, którego Grecy utożsamiali ze swoim własnym bogiem Zeusem. To oczywiście całkiem dobrze pasowało do tego, co zawsze mu powtarzała jego matka Olimpias– więc Aleksander nie był skłonny do kłótni. Wydarzenia w oazie Siwah były bardzo kontrowersyjne dla greckiego umysłu, który wyraźnie rozgraniczał ludzi i bogów (więcej informacji w części IV). Później okazało się to problemem dla Aleksandra i jego macedońskich wyznawców (zob. rozdział ‘). Ale pojęcie Aleksandra jako boga w ludzkiej postaci było całkowicie akceptowalne zarówno przez egipskie, jak i perskie systemy wierzeń – rzeczywiście, królowie i władcy w tych kulturach byli czczeni jako bogowie.