Oczywiście niektórzy ludzie w ekklesi mówili więcej niż inni. Osoby, które odpowiedziały najczęściej, stały się znane jako retores, stąd słowa orator i retoryka. Przegadani współcześni politycy zawdzięczają swoją nazwę tej grupie starych wiatraków. Naprawdę całkiem odpowiednie! Retorzy byli regularnie obecni i stali się bardzo dobrzy w mówieniu i dość wpływowi. Chociaż retorzy nie zajmowali oficjalnego stanowiska, inni uczestnicy ekklesii oczekiwali, że przemówią. Często retor reprezentował grupę podobnie myślących ludzi, tworząc w ten sposób coś, co starożytne Ateny najbardziej przypominały partię polityczną. Skoro więc każdy mężczyzna w wieku powyżej 18 lat był uprawniony do udziału w ekklesii, to na pewno każde spotkanie było przepełnione? Cóż, prawdopodobnie nie. W czasach Peryklesa (około 450 pne) szacunki sugerują, że ludność Aten liczyła prawdopodobnie około 30 000 osób. Najwyraźniej nie każdy mógł uczestniczyć w tym samym spotkaniu i mieć coś do powiedzenia! Historycy szacują, że jednorazowo na zebranie ekklesii mogło uczestniczyć tylko około 6000 osób. Obywatele nie mogli uczestniczyć z wielu powodów:
* Obywatele (w większości samozatrudnieni) stracili dzień pracy przychodząc na spotkania. Do 400 r. p.n.e., kiedy miasto cierpiało po wojnie peloponeskiej , Ateńczycy ustanowili system płac – obywatele otrzymywali 1 obol jako rekompensatę za utracone zarobki. Dla wielu obywateli była to zwykła gratyfikacja.
* Wielu obywateli mieszkało w całej Attyce; podróż do Aten była dla tych osób czasochłonna.
W połowie V wieku Ateńczycy wprowadzili nowy system obecności, w którym scytyjska policja przeciągała długą, czerwoną linę przez agorę (plac publiczny) w godzinach porannych, kiedy ekklesia spotykała się. Ludzie dotknięci liną już spóźniliby się na spotkanie na Pnyksie, a to by było widoczne, kiedy przybyli z dużą czerwoną plamą na ubraniach. Zostaliby wtedy ukarani grzywną za spóźnienie! Grecki komediopisarz Arystofanes w swojej sztuce Acharnianie ciekawie opisuje dzień u ekklezji:
“O świcie, a Pynx jest tu opustoszała – ludzie siedzą na agorze i gdzieniegdzie unikają cynobrowej liny. Nawet prutani nie przybyli, ale przybędą późno, a potem przepychają się, jak można by się spodziewać, że spróbujesz dostać się na przednią ławkę.”
Pomimo sarkazmu Arystofanesa Ateńczycy kochali demokrację i wykrzykiwali ją z dachów. Chociaż nie każde spotkanie ekklesii cieszyło się maksymalną frekwencją, polityka i codzienne życie miasta były cały czas na ustach ludzi w sposób, który może dziś wydawać się ludziom dość niezwykły.