W przeciwieństwie do zwykłych zachodnich stereotypów, współcześni dyktatorzy to nie tylko luźna banda kompletnie zdezorientowanych wariatów wylegujących się w swoich odpornych na informacje bunkry, liczące swoje bogactwa, Scrooge McDuck czekające na obalenie, nieświadome tego, co dzieje się na zewnątrz. Wręcz przeciwnie: są zwykle aktywnymi konsumentami i twórcami informacji. W rzeczywistości znalezienie sposobów zrozumienia i zebrania informacji – zwłaszcza o zagrożeniach dla reżimu – jest jedną z niezmiennych cech autorytarnego przetrwania. Ale dyktatorzy nie mogą po prostu iść i przeprowadzić wywiady z przypadkowymi ludźmi na ulicach; prawie zawsze muszą iść do pośredników, zwykle tajnej policji. Jednak rzadko daje to dokładny obraz tego, co się dzieje, choćby dlatego, że nikt nie chce brać odpowiedzialności za nieuniknione nieprawidłowości w działaniu autorytarnego systemu. Dlatego w całej historii władcy zawsze starali się zróżnicować źródła wiadomości. W rzeczywistości strategia internetowa Mahmuda Ahmadineżada ma bogatą tradycję intelektualną, z której można czerpać. Jeszcze w XIX wieku irański monarcha Nasi al-Din Shah z entuzjazmem instalował linie telegraficzne w całym kraju, wymagając codziennych raportów nawet od najmniejszych biurokratów z najmniejszych wiosek, przede wszystkim w celu sprawdzenia raportów otrzymywanych od ich wyższych -UPS. Było to zgodne z radą udzieloną przez wezyra irańskiego z XI wieku Nizama al-Mulka w jego słynnej Księdze Rządu: każdy król powinien mieć podwójne źródła informacji. Znany socjolog Ithiel de Sola Pool, jeden z czołowych myślicieli o technologii i demokracji ostatniego stulecia, odegrał ważną rolę w kształtowaniu sposobu, w jaki Zachód rozumie rolę, jaką odgrywa informacja w państwach autorytarnych. „Państwo autorytarne jest z natury kruche i szybko upadnie, jeśli informacje będą swobodnie przepływać”, napisał Pool, dając początek poglądowi, który stał się szeroko rozpowszechniony i niewątpliwie sprawił, że Pool i jego liczni zwolennicy przecenili wyzwalającą moc informacji. (Pool, rozczarowany były trockista, również słynnie przecenił potęgę zachodnich nadawców, używając jako jednego z głównych źródeł listów, które Europejczycy z Europy Wschodniej wysyłali do Radia Wolna Europa). dynamika państw autorytarnych. Bo jeśli ktoś przypuszcza, jak Pool, że autorytarne struktury opierają się na niczym innym, jak na tłumieniu informacji, jak tylko Zachód znajdzie sposób na dziurkowanie tych struktur, wynika z tego, że promocja demokracji sprowadza się do znalezienia sposobów na uwolnienie informacji powódź na uciśnionych. Przy bliższym przyjrzeniu się, widoki takie jak Pool wydają się sprzeczne z intuicją i nie bez powodu. Z pewnością istnieją korzyści z posiadania dostępu do większej liczby źródeł informacji, choćby dlatego, że reżim może sygnalizować pojawiające się zagrożenia. (W tej kwestii dawni władcy irańscy byli nieco bardziej wyrafinowani niż wielu współczesnych zachodnich naukowców). Te różnorodne i niezależne informacje mogą pomóc zwiększyć – lub przynajmniej zachować – ich władzę nie stracili na tych, którzy przewodniczą państwom autorytarnym. Jeden wnikliwy obserwator ostatnich lat ery sowieckiej zauważył w 1987 roku: „Z pewnością muszą być dni – może poranek po Czarnobylu – kiedy Gorbaczow chciałby kupić kremlowski odpowiednik Washington Post i dowiedzieć się, co się dzieje w jego socjalistyczna kraina czarów ”. (Gorbaczow przyznał, że zachodnie audycje radiowe pomogły mu w śledzeniu krótkotrwałego puczu w sierpniu 1991 roku, kiedy został zamknięty w swojej daczy w Soczi). Cóż, nie ma potrzeby polowania na rosyjskie odpowiedniki Washington Post. już. Nawet przy braku prawdziwie wolnej prasy Dmitrij Miedwiediew może nauczyć się prawie wszystkiego, czego potrzebuje, z różnorodnego świata rosyjskich blogów. Jak sam wyznał, tak zaczyna wiele swoich poranków. (Miedwiediew jest również wielkim fanem e-booków i iPada). Nie musi też tracić czasu na szukanie skarg. Każdy, kto ma urazę do lokalnego biurokraty, może zostawić skargę jako komentarz na blogu Miedwiediewa, popularnym w Rosji. Aby zdobyć dodatkowe punkty propagandowe, podwładni Miedwiediewa lubią podejmować szeroko nagłośnione działania w odpowiedzi na takie skargi, wymieniając rozpadającą się infrastrukturę i zwalniając skorumpowanych biurokratów. Odbywa się to jednak wybiórczo, bardziej ze względu na wartość propagandową, jaką tworzy, niż w celu naprawienia systemu. Nikt nie wie, co dzieje się ze skargami, które są zbyt krytyczne lub graniczą z informacją o nieprawidłowościach, ale sporo złych wiadomości jest usuwanych z blog bardzo szybko. (Władimir Putin również lubi zbierać skargi, kiedy ludzie dzwonią na jego coroczny adres telewizyjny; kiedy w 2007 roku policjant powiedział operatorowi centrali, że chce złożyć skargę na korupcję w swojej jednostce, jego telefon został namierzony i otrzymał reprymendę. Podobnie, chociaż chińskie władze blokują jawnie antyrządowe treści, wydają się dość tolerancyjne wobec postów na blogach, które ujawniają lokalną korupcję. Władze w Singapurze regularnie monitorują blogi zawierające zasady krytykę i twierdzą, że uwzględniają sugestie internautów w procesie tworzenia polityki. Tak więc, podczas gdy tematy wielu blogów we współczesnych reżimach autorytarnych wyraźnie nie odpowiadają gustowi rządów, jest wiele innych, które akceptują, a nawet próbują promować.