Gdyby decydenci przestali skupiać się na „wirtualnych ścianach” i „kurtynach informacyjnych”, jakby to były wszystko, czego mogła ich nauczyć zimna wojna, mogliby znaleźć bardziej przydatną lekcję na froncie rozrywki. Niemiecka Republika Demokratyczna przedstawia fascynujący przypadek kraju komunistycznego, który praktycznie przez całe swoje istnienie mógł być nadawany na Zachodzie. Wydawałoby się naturalne, że ze wszystkich innych komunistycznych państw NRD będzie miała najbardziej poinformowanych politycznie obywateli, najbardziej aktywną opozycję polityczną i grupy społeczeństwa obywatelskiego, a także rozwijające się przedsiębiorstwo samizdatowe. Oczekiwania te byłyby zgodne z tym, jak postrzegano wpływ informacji podczas zimnej wojny. Zbyt łatwo było odnieść wrażenie, że wszelka konsumpcja mediów miała charakter polityczny, ponieważ badacze mieli dwa ograniczone źródła swoich twierdzeń: niedawnych emigrantów i tych, którzy pisali pełne podziwu listy do Radia Wolna Europa. Takie źródła potwierdziły pogląd, że konsumowanie oficjalnych narracji wydarzeń w państwowych mediach prowadzi do apatii i rozczarowania, popychając ludzi do szukania pocieszenia w zagranicznych programach radiowych. Jednak żadna z tych dwóch grup nie była bezstronna, a wnioski z takich badań były wielokrotnie kwestionowane. Podsumowując, że ludzie, którzy pisali listy do Radia Wolna Europa, byli reprezentatywni dla całej populacji, było jak wejście do baru kilka przecznic od Kongresu, wywiady z kilkoma pracownikami Kongresu głęboko zahipnotyzowanymi transmisją C-SPAN na ścianie baru i wychwalanie fakt, że większość Amerykanów jest doskonale poinformowana o podstawach polityki krajowej. (To powiedziawszy, nie wszyscy badacze wykonujący taką quasidetekcyjną pracę byli dyletantami; aby uzyskać dostęp do rzeczywistych poglądów osób, z którymi rozmawiali i których listy czytali, zwracali szczególną uwagę na freudowskie potknięcia i literówki). W końcu pojawił się znacznie lepszy, bardziej empiryczny sposób na przetestowanie powszechnych zachodnich założeń dotyczących roli mediów w autorytarnych reżimach. To był łut szczęścia: położenie geograficzne NRD utrudniało blokowanie zachodnich sygnałów na większości ich terytorium, a tylko jedna szósta ludności, skupiona głównie w powiatach położonych daleko od zachodniej granicy, nie mogła odbierać telewizji zachodnioniemieckiej. (obszar ten był szeroko znany – i wyśmiewany – jako Tal Der Ahnungslosen, „Dolina Nieświadomych”). W 1961 r. – w roku, w którym wzniósł się mur berliński – wiodąca w kraju organizacja młodzieżowa, Freie Deutsche Jugend, zaczęła wysyłać swoje młodzieńcze oddziały na wiele dachów, aby znaleźć anteny skierowane na Zachód i albo je rozebrać, albo skierować w stronę wież transmisyjnych w NRD. Jednak powszechna złość szybko odepchnęła młodzież i takie naloty ustały. W 1973 r. przywódca NRD, Erich Honecker, przyznając, że telewizja zachodnioniemiecka była już szeroko popularna, zrezygnował i pozwolił wszystkim obywatelom NRD – z wyjątkiem żołnierzy, policji i nauczycieli – oglądać, co chcą, pod warunkiem, że obywatele będą uważnie obserwować wszystko, co chcą w zachodnich mediach. Jednocześnie Honecker wezwał telewizję NRD do „przezwyciężenia pewnego rodzaju nudy” i „wzięcia pod uwagę pragnienia dobrej rozrywki”. Tak więc przez prawie trzy dekady większość obywateli NRD znajdowała się w dość osobliwej sytuacji: teoretycznie mogli porównać, jak dwa niemieckie reżimy – jeden demokratyczny i jeden komunistyczny – zdecydowały się przedstawić te same wydarzenia. Gdyby wnioski z tych wszystkich badań analizujących listy wysyłane do Radia Wolna Europa były słuszne, można by się spodziewać, że Niemcy z NRD będą przyklejeni do programów informacyjnych z demokratycznego Zachodu, dowiadując się o nadużyciach własnego reżimu i szukając tajnych komórek antyrządowych do Przystąp. Trudno powiedzieć, czy Niemcy z NRD praktykowali tyle krytyki medialnej, ile chcieliby zachodni uczeni, ale wydaje się, że telewizja zachodnia tylko sprawiła, że byli bardziej zadowoleni – fakt, który elity rządzące NRD w końcu uznały. Kiedy nalegali na usunięcie anteny satelitarnej, która została nielegalnie zainstalowana przez mieszkańców małego niemieckiego miasta Weissenberg, lokalni komunistyczni urzędnicy i burmistrz szybko zwrócili uwagę, że członkowie ich społeczności byli „o wiele bardziej zadowoleni” od czasu wprowadzenia telewizji zachodnioniemieckiej ”, że ich stosunek do reżimu wschodnioniemieckiego stał się„ bardziej pozytywny ”, a wszystkie wnioski o wizy wyjazdowe (to znaczy imigracyjne na Zachód) zostały wycofane. Od wczesnych lat osiemdziesiątych XX wieku satelity były otwarcie tolerowane przez władze. Niemcy z NRD nie byli aż tak zainteresowani śledzeniem najnowszych wiadomości z NATO. Zamiast tego woleli miękkie wiadomości i rozrywkę, zwłaszcza amerykańskie seriale telewizyjne. Szczególnie popularne były takie programy jak Dallas, Miami Vice, Bonanza, Sesame Street i The Streets of San Francisco; nawet czołowy dziennik partii komunistycznej Einheit przyznał, że Dynastia – znana w Niemczech jako The Denver Clan i najpopularniejsza z nich – była szeroko oglądana. Paul Gleye, amerykański stypendysta Fulbrighta, który mieszkał i nauczał w NRD w latach 1988–1989, pamięta, że ilekroć przynosił mapę Stanów Zjednoczonych, aby opowiedzieć Niemcom z NRD o swoim kraju, „pierwsze pytanie często brzmiało:„ No cóż, pokaż mi, gdzie są Dallas i Denver” , podczas gdy jego studenci „wydawali się być bardziej zainteresowani słuchaniem o Uniwersytecie Stanowym Montana, kiedy powiedziałem im, że jest to około 850 kilometrów na północny zachód od Denver, niż kiedy opisałem jego położenie w malowniczej alpejskiej dolinie w Górach Skalistych. ” Długo po upadku muru berlińskiego Michael Meyen i Ute Nawratil, dwaj niemieccy naukowcy, przeprowadzili obszerne wywiady z setkami Niemców z NRD. Odkryli, że wielu z nich nawet nie wierzyło w to, co usłyszeli w zachodnich wiadomościach. Uważali, że sposób przedstawiania życia we wschodnich Niemczech był, jak można było przewidzieć, niedoinformowany i wysoce ideologiczny, podczas gdy rozległa propaganda ich własnego rządu sprawiła, że oczekiwali, że także zachodnie wiadomości były silnie kształtowane przez rząd. (Jak na ironię, w swej nieufności i podejrzliwości wobec zachodniego aparatu propagandowego byli bardziej chomscy niż sam Noam Chomsky). Kiedy w oddzielnym badaniu zapytano Niemców z NRD, jakie zmiany chcieliby zobaczyć w programie telewizyjnym swojego kraju, głosowali za większą rozrywką, a mniejszą polityką. W końcu przedstawiciele propagandy NRD dowiedzieli się, że najlepszym sposobem, aby przynajmniej niewielka liczba osób oglądała ich programy ideologiczne we własnej telewizji NRD, było zaplanowanie ich, gdy telewizja zachodnioniemiecka nadawała wiadomości i programy o sprawach bieżących – które Niemcy wschodni uznali za najmniej interesujące .