„The Tits Show” brzmi jak obiecująca nazwa cotygodniowego programu internetowego. Program, prowadzony przez Russia.ru, pionierski eksperyment telewizji internetowej w Rosji, wspierany przez ideologów Kremla, jest dość prosty: napalony i lekko otyły młody mężczyzna podróżuje po moskiewskich klubach nocnych w poszukiwaniu idealnych piersi. Moskiewskie życie nocne jest tym, czym jest, w serialu nigdy nie brakuje rzeczy do filmowania i kobiet do obmacywania i przeprowadzania wywiadów. „The Tits Show” to tylko jeden z ponad dwóch tuzinów cotygodniowych i codziennych programów wideo wyprodukowanych przez zespół Russia.ru w celu zaspokojenia dziwacznych gustów rosyjskich internautów (i naprawdę są „wyprodukowani”: większość pracowników serwisu to uciekinierzy) ze świata telewizji profesjonalnej). Niektóre z tych programów omawiają politykę – jest nawet kilka dziwnych wywiadów z prezydentem Rosji – ale większość z nich ma dość frywolny charakter. Przykładowy odcinek „pokazu książek”: przegląd najlepszych książek o alkoholu dostępnych w moskiewskich księgarniach. Czytając zachodnią prasę, łatwo odnieść wrażenie, że Internet w Rosji jest skutecznym i niezwykle popularnym narzędziem ataku – jeśli nie obalenia – rządu. Niemniej jednak, chociaż aktywizm obywatelski zbiera pieniądze dla chorych dzieci i prowadzi kampanię na rzecz ograniczenia korupcji policyjnej – jest to bardzo widoczne w rosyjskim Internecie, nadal dominuje rozrywka i media społecznościowe (pod tym względem Rosja niewiele różni się od Stanów Zjednoczonych czy krajów Europy Zachodniej). Najpopularniejsze wyszukiwania internetowe w rosyjskich wyszukiwarkach nie dotyczą pytania „co to jest demokracja?” lub „jak chronić prawa człowieka”, ale „czym jest miłość”? i „jak schudnąć”. Russia.ru nie ukrywa swoich powiązań z Kremlem; Starsi członkowie różnych ruchów młodzieżowych Kremla mają nawet własne talk show. Potrzeba takiej strony wynika z obaw Kremla, że przejście ze świata telewizji, którą w pełni kontroluje, do anarchicznego świata Internetu może osłabić zdolność rządu do ustalania agendy i kształtowania sposobu, w jaki opinia publiczna reaguje na wiadomości. W tym celu Kreml wspiera, bezpośrednio lub pośrednio, wiele stron o polityce, które zwykle szybko potępiają opozycję i witają każdą inicjatywę rządu, ale coraz częściej przechodzą w apolityczną rozrywkę. Z punktu widzenia rządu znacznie lepiej jest trzymać młodych Rosjan z dala od polityki, każąc im oglądać śmieszne filmy w rosyjskiej wersji YouTube, Ru-Tube (należący do Gazpromu, państwowego potentata energetycznego) lub Russia.ru, gdzie mogą być narażeni na rzadkie przesłanie ideologiczne. Wielu Rosjan chętnie się do tego dostosuje, nie tylko ze względu na wysoką jakość takich rozrywek online. Władze rosyjskie mogą tu coś znaleźć: najskuteczniejszym systemem kontroli Internetu nie jest ten, który ma najbardziej wyrafinowany i drakoński system cenzury, ale taki, który w ogóle nie potrzebuje cenzury. Rosnące imperium rozrywki online na Kremlu może wyjaśniać, dlaczego w Rosji jest mało formalnej cenzury – Kreml nie zakazuje dostępu do żadnych stron internetowych swoich przeciwników, z niewielkim wyjątkiem tych stworzonych przez terrorystów i osoby molestujące dzieci – a jednak zaskakująco mało politycznej czynność. Russia.ru ze swoim wysoko wykwalifikowanym zespołem i elastycznym budżetem to tylko jedna z wielu prób kontrolowania przestrzeni; robi to, opierając się raczej na rozrywce niż polityce. Czy to możliwe, że ogromne internetowe zasoby taniej rozrywki tłumią entuzjazm rosyjskiej młodzieży do polityki, zapobiegając w ten sposób jej radykalizacji? A jeśli wyzwalający potencjał internetu zawiera także zalążki odpolitycznienia, a tym samym dedemokratyzacji? Czy to możliwe, że tak jak wcześniejsze pokolenie zachodnich dobroczyńców błędnie wierzyło, że radzieccy pracownicy biurowi potajemnie piszą na swoich komputerach literaturę samizdatu (zamiast grać w Tetrisa), tak ludzie Zachodu mają dziś daremne nadzieje, że Rosjanie blogują o prawach człowieka i Stalina? nadużycia, podczas gdy przeglądają tylko ChatRoulette, dziwaczny prezent Rosji dla Internetu?