Ale być może nie ma potrzeby lekceważyć doświadczenia zimnej wojny. W końcu to stosunkowo niedawna bitwa, wciąż świeża w umysłach wielu ludzi pracujących dziś nad kwestiami wolności w Internecie. Wiele aspektów zimnej wojny związanych z informacjami – myślę o zagłuszaniu radia – ma przynajmniej niewielkie podobieństwo techniczne do dzisiejszych obaw dotyczących cenzury Internetu. Poza tym jest nieuniknione, że decydenci w każdej dziedzinie, nie tylko politycznej, będą korzystać ze swoich wcześniejszych doświadczeń, aby zrozumieć wszelkie nowe problemy, z którymi się borykają, nawet jeśli mogliby dostosować niektóre z wcześniejszych wniosków w świetle nowych faktów. Świat polityki zagranicznej jest po prostu zbyt złożony, aby można go było zrozumieć bez zapożyczania koncepcji i idei pochodzących z innych źródeł; jest nieuniknione, że decydenci będą używać metafor przy wyjaśnianiu lub uzasadnianiu swoich działań. To powiedziawszy, ważne jest, aby upewnić się, że wybrane metafory faktycznie wprowadzają, a nie zmniejszają, jasność pojęciową. W przeciwnym razie nie są to metafory, ale bardzo zwodnicze ukąszenia dźwiękowe. Wszystkie metafory wiążą się z kosztami, ponieważ jedynym sposobem, w jaki mogą pomóc nam zrozumieć złożoną kwestię, jest bagatelizowanie innych, pozornie mniej ważnych aspektów tej kwestii. Tak więc teoria „efektu domina”, tak popularna podczas zimnej wojny, przewidywała, że gdy jakiś kraj stanie się komunistyczny, wkrótce pójdą za nim inne kraje – aż do upadku całego zestawu domina (krajów). Chociaż mogło to pomóc ludziom zrozumieć pilną potrzebę zareagowania na komunizm, ta metafora przesadnie podkreślała współzależność między krajami, nie zwracając uwagi na wewnętrzne przyczyny niestabilności. Zbagatelizował możliwość, że demokratyczne rządy upadną same, bez zewnętrznych wpływów. Ale to oczywiście stało się oczywiste dopiero z perspektywy czasu. Jednym z głównych problemów związanych z metaforami, bez względu na to, jak bardzo są kreatywne, jest to, że gdy wejdą do szerszego obiegu, niewiele osób zwraca uwagę na inne aspekty problemu, które nie zostały uchwycone przez oryginalną metaforę. (Jak na ironię, to właśnie w Europie Wschodniej, kiedy rządy komunistyczne zaczęły upadać jeden po drugim, faktycznie wydawało się, że wystąpił „efekt domina”.) „Pułapka metaforycznego rozumowania polega na tym, że ludzie często przechodzą od identyfikacji podobieństw do założenia tożsamość – to znaczy przechodzą od uświadomienia sobie, że coś jest jak coś innego, do założenia, że coś jest dokładnie takie samo jak coś innego. Problem wynika z używania metafor jako substytutu nowej myśli, a nie bodźca do twórczej myśli ”- pisze Keith Shimko, badacz psychologii politycznej na Uniwersytecie Purdue. Nic dziwnego, że metafory często tworzą iluzję całkowitego intelektualnego opanowania zagadnienia, dając decydentom fałszywe poczucie podobieństwa tam, gdzie nie istnieje żadne. Niepokojący jest beztroski sposób, w jaki zachodni decydenci zaczynają rzucać metaforami, takimi jak „wirtualne ściany” czy „zasłony informacyjne”. Takie metafory nie tylko odgrywają rolę tylko w niektórych aspektach wyzwania „wolności w Internecie” (na przykład trudności w wysyłaniu krytycznych wiadomości do kraju docelowego), ale także bagatelizują inne aspekty (fakt, że z sieci mogą korzystać nawet rząd kraju docelowego do celów nadzoru lub propagandy). Takie metafory również upolityczniają każdego, kto jest odbiorcą informacji pochodzących z drugiej strony „ściany” lub „kurtyny”; niemal automatycznie zakłada się, że tacy odbiorcy są prozachodni lub przynajmniej mają poważną krytykę swoich rządów. Dlaczego inaczej mieliby ukradkiem podnosić zasłonę? Wcześniej poświęcając tyle czasu i wysiłku na próbę przełamania żelaznej kurtyny, zachodni decydenci prawdopodobnie przegapiliby skuteczniejsze metody przełamania kurtyny informacyjnej; ich wcześniejsze doświadczenia sprawiają, że widzą wszystko w kategoriach zasłon, które należy podnieść, a nie, powiedzmy, pól, które należy podlać. Każdy, kto zajmowałby się tym problemem, nieobciążony tą mylącą analogią, zauważyłby, że jest to „pole”, a nie „ściana”, na którą patrzy. Wcześniejsze doświadczenia decydentów z rozwiązywaniem podobnych problemów uniemożliwiają im jednak szukanie skuteczniejszych rozwiązań nowych problemów. Jest to dobrze znane zjawisko, które psychologowie nazywają efektem Einstellung. Wiele metafor okresu zimnej wojny sugeruje własne rozwiązania. Aby demokracja mogła się zakorzenić, trzeba zniszczyć ściany i podnieść zasłony. To, że demokracja wciąż może się nie zakorzenić, nawet jeśli wirtualne ściany zostaną zniszczone, nie jest scenariuszem, który naturalnie wynika z takich metafor, choćby dlatego, że pokojowa historia postkomunistycznej Europy Wschodniej sugeruje inaczej. Nasycając decydentom nadmiernym optymizm, metafory zimnej wojny dają więc pewną iluzję poczucia ostateczności i nieodwracalności. Naruszenie potężnej zapory ogniowej nie jest w żaden sposób podobne do naruszenia muru berlińskiego lub zniesienia kontroli paszportowych na Checkpoint Charlie, po prostu dlatego, że łatanie zapór ogniowych, w przeciwieństwie do odbudowy monumentalnych ścian, zajmuje wiele godzin. Fizyczne ściany są tańsze do zniszczenia niż do budowy; ich cyfrowe odpowiedniki działają na odwrót. Podobnie metafora „cyber-ściany” fałszywie sugeruje, że po usunięciu cyfrowych barier nie pojawią się nowe i zupełnie inne bariery – propozycja, która jest wyjątkowo myląca, gdy kontrola Internetu przybiera wiele form i wykracza daleko poza ramy samo blokowanie stron internetowych. Gdy taki język wkradnie się do analizy polityki, może to spowodować poważną błędną alokację zasobów. Tak więc, kiedy artykuł wstępny w Washington Post twierdzi, że „gdy zapora ogniowa jest wystarczająco dziur, rozpada się. Technologia do tego istnieje. Potrzebna jest większa pojemność ”, to stwierdzenie, które, choć technicznie prawdziwe, jest niezwykle zwodnicze. Większa pojemność może rzeczywiście tymczasowo przebić zapory sieciowe, ale nie ma gwarancji, że inne metody bez firewalla nie wykonają tego samego zadania efektywniej. Dalsze posługiwanie się metaforą cyber-ściany jest ofiarą skrajnego Internetocentryzmu, niezdolności do dostrzeżenia społeczno-politycznego charakteru problemu kontroli Internetu i skupienia się wyłącznie na jego technologicznej stronie. Nigdzie problem językowy nie jest bardziej widoczny niż w popularnym dyskursie o drakońskim systemie kontroli Internetu w Chinach. Odkąd w 1997 roku artykuł w Wiredmagazine nazwał ten system „Wielką zaporą ogniową Chin”, większość zachodnich obserwatorów polegała na takiej mentalnej wyobraźni, aby konceptualizować zarówno problem, jak i potencjalne rozwiązania. W międzyczasie inne ważne aspekty kontroli Internetu w tym kraju – szczególnie rosnąca samokontrola własnych firm internetowych w Chinach i powstanie wyrafinowanego aparatu propagandy online – nie cieszyły się tak dużym zainteresowaniem. Według Lokmana Tsui, badacza internetu z University of Pennsylvania, „[metafora]„ Wielkiej zapory ”. . . ogranicza nasze zrozumienie i późniejszy projekt polityki w chińskim Internecie. . . . Jeśli chcemy zacząć od zrozumienia internetu w Chinach w całej jego złożoności, pierwszym krokiem, jaki musimy podjąć, jest wyjście poza Wielką Zaporę ogniową, która wciąż ma swoje korzenie w zimnej wojnie ”. Warto posłuchać rady Tsui, ale dopóki decydenci będą kontynuować wspólne ćwiczenia nostalgii za zimną wojną, tak się nie stanie.