Nie udawaj Greka! Przetrwanie inwazji Dorów

Jaki więc kataklizm ogarnął potężnych Mykeńczyków około 1200 roku p.n.e.? Cóż, według samych Greków zrobili to Dorowie. Późniejsi starożytni greccy historycy opisują zniszczenie Myken i spalenie innych mykeńskich miast jako dzieło potężnej armii z północy, która przetoczyła się przez góry Peloponezu i dotarła do południowej Grecji. Grecy uzupełniali luki w swojej wiedzy mitami i opowieściami. Dorowie mogli być równie dobrze przykładem tego procesu. Według Greków Dorowie byli ludem, który przybył z północy i rozgromił Mykeńczyków. Wielu Greków wierzyło, że Dorowie wywodzą się od grupy ludzi zwanej Heraklidami. Uważano, że Heraklidzi byli potomkami wielkiego greckiego bohatera Heraklesa (lub Herkulesa, jak nazywali go Rzymianie), który kiedyś mieszkał w południowej Grecji pod kontrolą Mykeńczyków, ale został wysłany na wygnanie. Heraklidzi przegrupowali się i ostatecznie wrócili, prowadzeni przez króla Hyllusa, aby dokonać zemsty na swoich byłych panach. Słynny grecki historyk Tukidydes, który pisał 500 lat po zakończeniu cywilizacji mykeńskiej, nie miał wątpliwości co do tego, co się wydarzyło:

Osiemdziesiąt lat po Troi Dorowie i synowie Heraklesa stali się panami Peloponezu. Pokój powrócił z trudem i przez długi czas.

Wiele innych wersji tej historii istniało wtedy i teraz, a wszystkie relacje zdają się wskazywać na inwazję na Grecję przez wielką armię z północy lub północnego zachodu. Dokładnie, kim byli Dorowie, pozostaje tajemnicą. Co jednak ważne, do 1100 roku p.n.e. wszystko się zmieniło. Mykeńczycy zniknęli, wielu ludzi uciekło ze swoich domów do nowego życia gdzie indziej, a mapa regionu była zupełnie inna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *