Ciemna Strona Neta : Pierwszy rosyjski pornograf spotyka rosyjską Sarę Palin

Jednym z najbardziej uporczywych mitów w publicznych dyskusjach na temat Internetu jest to, że autorytarne rządy są po prostu słabymi i nieskutecznymi biurokracjami, które boją się technologii lub jej nie rozumieją, i dlatego są zobowiązane do jej nadużywania, nawet jeśli wbrew „dylematowi dyktatora”, Wpuść to. To oczywiście błędna perspektywa: w końcu to Hugo Chavez, a nie Hillary Clinton, tweetuje ze swojego BlackBerry. (Zapytany o Twittera kilka dni po rozpoczęciu protestów w Iranie, Clinton nie mógł się domyślić, ale „Nie poznałbym Twittera z głośnika wysokotonowego. Ale najwyraźniej jest to bardzo ważne”). Powód, dla którego tak wiele autorytarnych rządów udowodnili, że są biegli w poprawianiu swojej propagandy w Internecie, ponieważ byli otoczeni przez jednych z najzdolniejszych wizjonerów internetu w swoich krajach. Błędem jest myślenie, że takie rządy polegają na kiepskich radach niewłaściwych ludzi; słuchają najlepszych porad, jakie mogą otrzymać. Po części dzieje się tak, ponieważ praca dla rządu niesie ze sobą wiele niekwestionowanych korzyści. Pomimo pozornej nieistotności ideałów komunizmu w dzisiejszym wysoce zglobalizowanym świecie, niektórzy z najzdolniejszych młodych ludzi w Chinach są nadal bardzo skłonni do wstąpienia w szeregi partii komunistycznej, choćby dlatego, że zapewnia to znaczący impuls do ich kariery. (Popularny slogan wśród chińskiej młodzieży brzmi tak: „Zanim wejdziesz na imprezę, cały się pocisz; po wejściu na imprezę możesz się zrelaksować. Zanim wejdziesz na imprezę, jesteś pełen rewolucji; po wejściu na imprezę wtapiasz się w tłum ”). Jeden z chińskich uniwersytetów przeprowadził ankietę wśród studentów i intelektualistów, którzy byli członkami partii i odkryli, że prawie połowa z nich wstąpiła do partii w nadziei, że pomoże im to znaleźć dobrą pracę. Ponieważ współczesne reżimy autorytarne tak naprawdę nie projektują zestawu spójnych wartości lub ideologii – Chiny i Rosja nie były w stanie skutecznie przekazać tego, o czym naprawdę są po Leninie i po Mao – wielu utalentowanych młodych ludzi nie jest tak zakłóconych w pracy dla swoich rządów, jak gdyby byli, gdyby ich przywódcy rzeczywiście wierzyli w to, co mówią publicznie. Kreml odniósł szczególne sukcesy w kultywowaniu silnych powiązań z żywą rosyjską kulturą internetową, wykorzystując ją na korzyść ideologiczną rządu. Weźmy na przykład Jewgienija Kaspersky, twórcę popularnego oprogramowania antywirusowego Kaspersky Lab i jednego z najbystrzejszych umysłów w kwestiach bezpieczeństwa w Internecie, którego przekonano do wstąpienia do Rosyjskiej Izby Publicznej, quasi-państwowej instytucji złożonej z prokremlowskich celebrytów, biznesmenów i intelektualistów co stawia piętno aprobaty społeczeństwa obywatelskiego dla jakiejkolwiek inicjatywy jakiej Kreml od nich żąda. Przystępując do Izby, rozpoczął Kaspersky twierdząc, że do utrzymania działania Internetu może być konieczna anonimowość w Internecie. Nikt jednak nie uosabia tak wielkiego wyrafinowania rosyjskiej machiny propagandy internetowej niż Konstantin Rykow. Urodzony w 1979 roku Rykow jest niekwestionowanym ojcem chrzestnym rosyjskiego Internetu i od połowy lat 90. odegrał ważną rolę w niektórych z jego najdziwniejszych kontrkulturowych projektów. W 1998 roku był jednym z założycieli e-zina z sugestywnym adresem URL fuck.ru, łącząc reportaże z życia nocnego Moskwy z żartami, lekką rozrywką i artykułami o sztuce. W licznych wywiadach medialnych ukształtował się nawet na pierwszego rosyjskiego pornografa. Niewielu z wcześniejszych współpracowników Rykowa przewidziałoby, że zaledwie dziesięć lat później zostanie szanowanym deputowanym rosyjskiej Dumy – a właściwie jednym z jej najmłodszych członków – również dorabiającym jako nieoficjalny ambasador Kremla ds. „Wszystkiego, co związane z Internetem”. Zniknął radykalizm lat 90 .; Zastępca Rykow dał się poznać jako zdecydowany obrońca wartości rodzinnych, opowiadając się za stłumieniem przemocy i pornografii w mediach i proponując zakazanie wszystkim dzieciom poniżej dziewiątego roku życia samodzielnego przeglądania Internetu. To, co sprawiło, że Rykow był tak atrakcyjny dla Kremla, to fakt, że w ostatnich latach zbudował udane imperium propagandowe, obejmujące zarówno tradycyjne, jak i nowe media. Z tradycyjnego punktu widzenia Rykow założył „Poplit”, wydawnictwo, które specjalizuje się w popularnej fikcji i agresywnie wykorzystuje media społecznościowe, aby docierać do szerszej publiczności. Obecność Rykowa w Internecie, skupiona głównie wokół jego firmy New Media Stars, składa się z witryn takich jak zaputina.ru („Dla Putina!”), Krótkotrwałej kampanii internetowej, która zachęciła Putina do ubiegania się o trzecią kadencję na prezydenta; dni.ru, popularny internetowy tabloid; dozory.ru, internetowa gra science-fiction; i vz.ru, coś w rodzaju rosyjskiego łupka z silnym konserwatywnym nastawieniem. Rykow, jeden z założycieli Russia.ru, hedonistycznej internetowej stacji telewizyjnej, która produkuje „The Tits Show”, jest w ten sposób odpowiedzialny za wytwarzanie wielu wysoce propagandowych treści wideo. Jednym z najważniejszych wydarzeń w karierze propagandowej Rykowa było wyprodukowanie przez jego firmę filmu dokumentalnego War 08.08.08: The War of Treason, który poruszał bardzo drażliwy temat wojny 2008 roku między Rosją a Gruzją. Wycięty z godzin materiału wideo, który rzekomo sami gruzińscy żołnierze nakręcili telefonami komórkowymi – skonfiskowany później przez Rosjan – film analizował wojnę z pozycji wysoce ideologicznej, przedstawiając Gruzinów w najgorszym możliwym świetle. Film szybko stał się sensacją wirusową, a 2,5 miliona ludzi oglądało go online. Sukces kampanii online w dużej mierze zawdzięcza gorliwości, z jaką producenci filmu przyjęli wszelkie formy cyfrowej dystrybucji, umieszczając ją we wszystkich ważnych sieciach peer-to-peer i zachęcając do piractwa. Umieszczenie filmu na Russia.ru pomogło uczynić go widocznym. Film płynnie przeszedł również na ekran telewizyjny: w pierwszą rocznicę wojny film został wyemitowany na jednym z rosyjskich kanałów narodowo-patriotycznych. Aby zapewnić absolutną dominację mediów, po niej pojawiła się książka, która została dobrze przyjęta przez rosyjskich blogerów i dziennikarzy. Jest to poziom konwergencji mediów, o którym większość zachodnich producentów treści może tylko pomarzyć. Jako jeden z najlepiej poinformowanych ludzi o Internecie w dzisiejszej Rosji, Rykow rozumie efekt Streisanda i w ten sposób próbuje odciągnąć rząd od czystej i dobrze widocznej cenzury internetowej i skierować się ku łagodniejszym metodom kontroli opartym na propagandzie. Przemawiając w 2009 roku, nie pozostawił wątpliwości co do swoich poglądów na ten temat: „Cenzura nie jest kompatybilna z Internetem. Dopóki istnieje Internet, cenzura jest niemożliwa ”. Rosyjscy przywódcy idą w ślady Rykowa i ochoczo biją w bęben „nie ma cenzury internetowej w Rosji”, choćby po to, by ustawić się jako bardziej postępowi niż ich chińscy sąsiedzi. To jest propagandowy geniusz Ryków w najlepszym wydaniu: Kremlowi udaje się zdobyć punkty propagandowe po prostu nie cenzurując internetu. Ponieważ ludzie tacy jak Rykow kształtują strategię propagandową Kremla w Internecie, nakłonienie Rosjan do przejrzenia tego, co czytają w Internecie – nawet jeśli nie ma cenzury internetowej – nie będzie łatwe. Co gorsza, wysiłki Rykowa są obecnie uzupełniane przez rosnącą grupę młodszych guru Internetu, którzy pojawili się częściowo dzięki ciężkiej pracy różnych ruchów młodzieżowych powiązanych z Kremlem. (Utworzenie wspieranych przez państwo ruchów młodzieżowych było sposobem Kremla na zminimalizowanie zagrożenia potencjalną kolorową rewolucją, ponieważ prozachodnie ruchy młodzieżowe odegrały wpływową rolę w obaleniu rządów w Serbii, Gruzji i na Ukrainie). niezwykłą postacią jest Maria Siergiejewa, dwudziestopięcioletnia członkini Młodej Gwardii, jednej z kieszonkowych młodzieżowych organizacji Kremla. Siergiejewa, oszałamiająca blondynka i studentka filozofii, pisze bardzo popularny osobisty blog, na którym zastanawia się nad potrzebą wspierania umierającego rosyjskiego przemysłu samochodowego, wychwala Katarzynę Wielką, mówi wszystkim imigrantom „aby„ wracali do domu ”i czasami publikuje posty zdjęcia z najfajniejszych imprez w mieście. „Od samego początku wychowywałam się na patriotę” – powiedziała w wywiadzie dla londyńskiego Timesa. „Moja miłość do Rosji przyszła wraz z mlekiem mojej matki. Uwielbiałem słuchać bohaterskich opowieści moich dziadków z czasów wojny. [Władimir] Putin zapewnił nam stabilność i wzrost gospodarczy. Dobrze, że jest twardy i twardy ”. Wyobraź sobie blogującego Pata Buchanana uwięzionego w ciele Paris Hilton: to jest Sergeyeva w pigułce. Dzięki serii prokremlowskich krótkich klipów wideo i postów na blogu, które stały się popularne, Siergiejewa zyskała nawet rozgłos w międzynarodowej prasie, z Daily Mail nazywając ją „Putin’s Poster Girl”, a New York Daily News nazywając ją „rosyjską Sarah Palin. . ” Kreml bardzo potrzebuje ludzi takich jak Siergiejewa, aby dotrzeć do młodszej publiczności, do której nie można dotrzeć za pośrednictwem platform, które rząd już kontroluje – radia, telewizji i gazet. Przywrócenie młodych ludzi z powrotem do kołysania Kremla – częściowo poprzez sprawienie, by Kreml wyglądał „cool” – jest tak wysokim priorytetem, że w 2009 roku Władimir Putin w swoim przemówieniu na ogólnopolskim konwencie hip-hopowym ogłosił, że „break dance, hip-hop i graffiti ”są bardziej zabawne niż„ wódka, kawior i lalki gniazdujące ”. (Próby kooptacji ruchu hip-hopowego przez Kreml są dość podobne do prób kooptacji blogosfery; w przeciwieństwie do rosyjskich piosenkarzy rockowych i popowych raperzy chętnie podejmują tematy polityczne i śpiewają o korupcji, brutalności policji i Kremlu. lekceważenie ubogich). W razie potrzeby Kreml jest także przygotowany do zawierania sojuszy między Internetem, ruchami młodzieżowymi i religią. W 2009 roku Boris Yakemenko, założyciel kremlowskiego ruchu młodzieżowego Nashi, napisał artykuł, w którym radził Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, co zrobić z Internetem. Wezwał do stworzenia „internetowych-misjonarzy. . . kto mógłby się kłócić i przekonać. . . kto mógłby wyrwać tych, którzy zostali wciągnięci do sieci WWW i skierować ich do ludzi, którzy mogliby skierować ich do kościoła. . . . Zwycięstwo kościoła online jest niezbędne w walce o młodzież ”. Minął niecały rok, zanim szef Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego odpowiedział na wezwanie Jakemenki i wezwał swoich zwolenników do działania w internecie. Dodatkowo, wzmacniając wpływ, jaki na dyskurs narodowy mają Rykow i Siergiejewa, Kreml z radością czyni z nich narodowych celebrytów, transmitując fragmenty ich przemówień lub podkreślając ich liczne działania publiczne w kontrolowanych przez państwo tradycyjnych mediach. Maksim Kononenko, wybitny konserwatywny bloger bliski Rykowowi, miał nawet okazję współprowadzić swój własny program telewizyjny w czasie największej oglądalności w ogólnokrajowym kanale; to tylko dodało mu popularności w blogosferze. W ten sposób nowe i stare media wzajemnie się wzmacniają; im większe znaczenie narodowe nowi propagandziści Kremla zdobywają w telewizji lub w prasie, tym więcej ludzi zwraca uwagę na ich pracę online. Blogerzy związani z Kremlem startują z niesprawiedliwą przewagą i niemal nieograniczonymi zasobami; nic dziwnego, że stają się bardziej widoczni niż ich liberalni przeciwnicy. Jak na ironię, Kreml agresywnie wykorzystuje swoje obecne uprawnienia, aby czerpać korzyści ze zdecentralizowanego charakteru sieci. Inwestują też pieniądze w szkolenia. W 2009 roku stowarzyszony z Kremlem think tank uruchomił Kremlowską Szkołę Blogerów, serię publicznych rozmów i warsztatów prowadzonych przez czołowych ideologów i propagandystów obecnego reżimu. Początki tego projektu ilustrują, jak pozornie łagodne działania Zachodu mogą wywołać destrukcyjne kontrataki tych samych rządów, które Zachód stara się podważyć. Założenie tego projektu było bezpośrednią odpowiedzią na inną „szkołę”, hucznie nazwaną The School of Bloggers, zorganizowaną przez Fundację Glasnost, organizację finansowaną częściowo przez amerykańskie National Endowment for Democracy (której jastrzębi ambasador Palmer- ten, kto chce obalić dyktatorów przy pomocy Internetu – jest współzałożycielem). Kiedy konserwatywni rosyjscy blogerzy, na czele których stał nikt inny jak Maksim Kononenko, odkryli, że fundacja tak blisko związana z rządem USA była w jakiś sposób zaangażowana w finansowanie szkół blogerów (było ich więcej niż jedna) w całej Rosji, blogosfera była pełna wszelkiego rodzaju teorie spiskowe i sugestie, jak przeciwdziałać „wirtualnemu zagrożeniu” rosyjskiej suwerenności, które ostatecznie przekształciło się w Kremlowską Szkołę Blogerów. (Z pewnością nie pomogło to, że osoba, którą Fundacja Głasnost zdecydowała się poprowadzić ten projekt, był wybitnym rosyjskim dziennikarzem oskarżonym niegdyś o szpiegostwo na rzecz Japończyków). Oczywiście wielu kontrowersji można było łatwo uniknąć, gdyby projekt miał mniej chwytliwe imię. Niewielu prokremlowskich zwolenników zwróciłoby nawet uwagę na seminarium zatytułowane „Podstawowe technologie elektroniczne dla profesjonalistów sektora non-profit: wprowadzenie”. Ale biorąc pod uwagę rosnące upolitycznienie blogowania, jakiekolwiek szkolenie lub konferencja, które w tytule ma słowo „blog”, jest coraz częściej postrzegane jako obóz partyzancki, rozpoczynający kolejną kolorową rewolucję. Jeśli już, rozgłos związany z początkową Szkołą Blogerów boleśnie uświadomił Kremlowi, że musi być obecny w nowej przestrzeni medialnej, bo inaczej ryzykuje utratę jej na rzecz Zachodu. Pomysłodawcą Kremlowskiej Szkoły Blogerów jest 32-letni Aleksiej Czadajew, obecnie czołowy ideologiczny funkcjonariusz w rządzącej Partii Jedna Rosja i jeden z najbardziej wyrafinowanych intelektualnych apologetów reżimu Putina. W 2006 roku Czadajew opublikował nawet poważną pracę na ten temat pod odkrywczym tytułem „Putin i jego ideologia”, którą Jedna Rosja zaproponowała później, aby rozważyć „oficjalną interpretację ideologii rządu”. Czadajew, który napisał pracę magisterską o tym, jak subkultury powstają w sieci, wszedł do polityki za pomocą technologii: zaprojektował stronę internetową dla wybitnego liberalnego rosyjskiego polityka. Kilka lat później prowadził nawet anty-Putinowską kampanię online, po czym zmienił stronę i zaczął pracować dla Kremla. Czadajew jest przeciwieństwem populistycznego i antyintelektualnego Siergiejewa i nie boi się afiszować ze swoją erudycją. Szczególnie lubi omawiać znaczenie myślicieli, takich jak Slavoj Zizek, Jacques Lacan i Gilles Deleuze, dla strategii propagandowej Kremla zarówno na swoim blogu, jak i ostatnio na swoim koncie na Twitterze. W lipcu 2010 r. Seria jego gniewnych tweetów zmusiła nawet szefa kremlowskiej komisji praw człowieka, jednego z nielicznych rosyjskich liberałów na stanowisku władzy, do rezygnacji. Czadajew, który kiedyś wyznał, że „wszystko, co mam teraz, zawdzięczam internetowi”, jest niezwykle dobrze zorientowany zarówno w najnowszych trendach internetowych, jak i nowatorskich metodach współczesnej propagandy. Obserwuje także różnorodną kulturę młodzieżową Rosji, a zwłaszcza rosnącą grupę ludzi, którzy stronią od mediów kontrolowanych przez państwo, tworzą małe społeczności internetowe i zamiast tego konsumują wszystkie wiadomości z sieci. „Obecnym zadaniem przed Jedną Rosją jest znalezienie wspólnego języka z tymi ludźmi, znalezienie punktu wejścia do tych społeczności internetowych” – tak opisał program zawodowy dla siebie i swojej partii. Podobnie jak Rykow i Siergiejewa, Czadajew wie, jak sprawić, by wiadomości odbijały się echem w Internecie – głównie dlatego, że w Internecie dojrzał zawodowo i intelektualnie. Jest to rodzaj wyrafinowanego majsterkowania za kulisami, którego łatwo przeoczyć, zwłaszcza gdy ocenia się rosyjską blogosferę tylko na podstawie liczby nowych głosów uczestniczących w rozmowie online. Nic dziwnego, że mając u boku takich doradców, Kreml nie odczuwa silnej potrzeby kontrolowania sieci. Dla nich to nie tylko przestrzeń do kontrolowania, ale ekscytujący nowy plac zabaw dla eksperymentów propagandowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *